Cześć!
Wczoraj pisałam o łasuchu i o tym, że szyło się go przyjemnie w porównaniu z... a właśnie z Emilią!
Dawno już chciałam spróbować uszyć tildę, strasznie podobają mi się tego typu lalki i uwielbiam przeglądać blogi i wdychać do tych pięknych uszytków:)
W sobotę spróbowałam własnych sił, namęczyłam się nie mając wprawy, ale ostatecznie coś tam mi wyszło.
Mimo że jest krzywa, jedna rączka dłuższa od drugiej, nóżki nie są równiutkie i gładziutkie to jestem zadowolona, a to chyba najważniejsze. Najwięcej udręki sprawiało mi wywracania uszytej części na właściwą stronę, można sobie nieźle nerwy zniszczyć, ale mam nadzieję, ze to kwestia wprawy ( pewnie też materiału).
Zdjęcia cudne nie są, bo aktualnie mam do dyspozycji nieco gorszy aparat, ale to co trzeba widać mam nadzieję.
Już nie mogę się doczekać aż uszyję kolejne taką lale, tym razem bardziej prostą i z równymi kończynami:)
Pozdrawiam!
równe kończyny to podstaw :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Bo z tymi chudzielcami tak jest :-) A wywracanie materiału też może popsuć nerwy ;-) Jak będziesz potrzebować porady odnośnie szycia lalek to pisz. Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDzięki:))
UsuńLala pierwsza klasa! - podziwiam, że w ogóle próbujesz ;-)
OdpowiedzUsuń